poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 4

Stawiała powolne i niepewne kroki. Wciąż nie mogło do niej dojść, że przystojny chłopak z marzeń, zaprosił ją. NA RANDKĘ. 
Nie. To nie mogła być randka. Na pewno nie z nią. Nie z szkolnym dziwadłem bez pieniędzy, ubrań, poczucia stylu. Bez niczego. 
Westchnęła ciężko. To nie mogło spotkać ją. Nie mogło. 
Wszystkie myśli w jej głowie biły się ze sobą, co było wręcz straszne. Wielki huragan myśli, podążał po jej głowie a ona nic nie mogła z tym zrobić. Nigdy nie mogła nic zrobić. Zawsze coś musiało pójść nie tak, co było powodem do wyśmiewania jej osoby. 
Przyłożyła swoją niewielką dłoń do czoła. Miała rację. Było gorące. Zaśmiała się lekko, z powodu który nastąpił. 
Dostała przez niego gorączki. Było to normalne, gdyż to było jej pierwsze spotkanie z inną osobą. Zawsze schodziła sama, gdyż była niewątpliwym typem samotnika, a teraz? Wydawało jej się, że życie nareszcie dało jej szansę. Że może być szczęśliwa. Że będzie się budzić z uśmiechem na twarzy, a do jej głowy od razu przyjdzie myśl, że to piękny i szczęśliwy dzień. 
Jednak to były tylko marzenia, nie dało się ich spełnić. Wszystkie myśli walczyły ze sobą.
Były te negatywne jak i pozytywne. Negatywne jednak z przeważającymi argumentami wygrywały, co było naprawdę smutne, nie tylko dla Sarah, było to smutne dla szczęśliwych wydarzeń w jej życiu. Chociaż było ich niewiele, dawały malutki uśmiech na twarzy brunetki. 
Do jej nozdrzy, doleciał zapach, który spowodował skrzywienie na twarzy. Wiedziała, że powróciła do szarej rzeczywistości, a wszystkie pozytywne wydarzenia, uleciały bez śladu. Znowu będzie musiała cierpieć i walczyć z tą rzeczywistością, która była naprawdę męcząca. 
Kiedy poczuła mokrą ciecz pod butem, przeklęła pod nosem. 
Weszła w kałużę, swoimi jedynymi butami. Szara rzeczywistość, już powracała, nawet był już argument, mokry argument.
Podeszła do drzwi po czym popchnęła je z trudem. Dym papierosowy, smród alkoholu i wymiocin, również za wszelką ceną chciał zwrócić na siebie uwagę. Udało im się. 
Sarah zaczęła wchodzić po schodach, a kiedy pokonała te kilka stopni, podeszła do drewnianych i zniszczonych drzwi. Jednak za nim je otworzyła, rozejrzała się. 
Mieszka tu praktycznie całe życie, a nikogo tu nie zna. Tylko panią Dawkins. To ona ukradła im kota, a później oddała im go martwego. 
Wzdrygnęła się na wspomnienia z tą kobietą. Jako dziewczynka która miała jedenaście lat, płakała, bo umarł jej jedyny przyjaciel. Co z tego, że był rudy?
Nie miała zamiaru, dalej zastanawiać się nad tą kamienicą i jej mieszkańcami. Otworzyła szybko drzwi, poczuła alkohol. 
- Nie... - szepnęła, nie wierząc w to, co się właśnie dzieje. Przecież wyszła tylko na trzy godziny...
- Już jesteś? - kobieta miała w ręce butelkę, od paskudnej cieczy. Jak to pijany osobnik, wymachiwała rękoma na wszystkie strony.
- Dlaczego?! Dlaczego ty musisz się schlać! Nie rozumiesz, że się krzywdzisz?! - Sarah zaczęła krzyczeć na całkiem pijaną kobietę. Zrobiła skwaszoną minę w odpowiedzi.
- Oj. Też byś się zabawiła, a nie tylko siedzisz i zastanawiasz się nad swoim życiem - jęknęła po czym upuściła butelkę na podłogę, w skutek czego, szkło się rozbiło. - Posprzątaj. Ja idę spać.
- Nie - zaryzykowała i sprzeciwiła się matce, a ona rozszerzyła ze zdziwienia oczy. 
- Jak to, kurwa nie? - podeszła do niej, omijając jednak, roztrzaskaną butelką. - Posłuchaj mnie. Jestem twoją matką i będziesz robić, to, co ja ci mówię. Jasne?
Nie odpowiedziała.
- Jasne, kurwa?! - kobieta szarpnęła brunetkę za ramię, przez co syknęła, jednak się poddała.
- Tak - powiedziała cicho, co wywołało triumfalny uśmiech matki.
- Widzisz. Umiesz się słuchać - pogłaskała ją po włosach, przez co Sarah zacisnęła powieki, by powstrzymać łzy, które chciały za wszelką cenę wydostać się na zewnątrz.

***



3 komentarze:

  1. Cudowny rozdział , trochę jest żal mi sary ;) czekam oczywiście na nexta :D

    OdpowiedzUsuń